Politycy bez względu na frakcję polityczną popełniają błędy językowe. Niepoprawnie formułowane wypowiedzi pojawiają się zarówno wśród posłów lewicy, jak i prawicy. Wśród polityków lewicowych najpowszechniejszym jest używanie końcówki „-em” i „-om”, tworząc wyrazy „nie chcem” oraz „muszom”. Prawica natomiast skraca wyrazy, zamiast poprawnych „powiedział”, „na przykład” powstają „pedział” oraz „napkat”.
Występuje również wiele błędów używanych przez polityków niezależnie od popieranej opcji. Najpowszechniejszym jest sformułowanie „dlatego, bo”, gdyż poprawną formą jest „dlatego, że/iż”. Kolejnym błędem jest nagminnie używane „w cudzysłowiu” zamiast „w cudzysłowie”. Często występują również pleonazmy, czyli niepotrzebne powtarzanie treści, przykładem może być „cofać się wstecz” oraz „kontynuując dalej”. Politycy używają też wielu rusycyzmów „pod rząd”, „na dniach”, które mają lepiej brzmiące polskie odpowiedniki „z rzędu” oraz „wkrótce”.
Najczęściej dzieje się tak, że nauka zasad ortografii i gramatyki języka polskiego jest dla dzieci strasznie nudna i w wyniku tego zupełnie nie efektywna. Stosowanie metod typu: przepisywania 50 razy słowa, w którym dziecko zrobiło błąd w dyktandzie, jest metodą mało skuteczną. Dziecko nie myśli bowiem o tym, co pisze – pisze, bowiem w sposób mechaniczny. Chcąc efektywnie uczyć dziecko ortografii i gramatyki należy skupić się na zastosowaniu gry skojarzeń, pobudzenia wyobraźni, zmysłów. Mózg szybciej i chętniej przyswaja to, co jest zabawne, nietypowe – wszystko, co wzbudza pozytywne emocje.
Ciekawą metodę na naukę języka polskiego są wiersze. W tym celu można choćby czytać dziecku wiersze, które zawierają trudne ortograficznie i gramatycznie słowa ubrane w rymy. Zasady poprawnej polszczyzny przyswajają się przede wszystkim podczas wielokrotnego czytania, recytowania czy uczenia się wierszyka na pamięć. Interesującym sposobem może być naśladowanie różnych tonów głosu podczas recytowania wiersza zawierającego trudne gramatycznie wyrazy. W wierszach służących do nauki języka polskiego często wykorzystuje się także grę skojarzeń. Np. literkę Ż kojarzy się z ziarnkiem zboża, ryżu, żyta czy ziarnkiem piasku na plaży. Początkowo trzeba podsuwać dziecku skojarzenia, a później zauważymy, że jego bujna wyobraźnia sama będzie podpowiadać mu pomocne słowa. Wierszyki oczywiście nie muszą być rymowane, niemniej jednak rym na pewno utrwali skojarzenia. W tym celu można skorzystać także z ilustrowania każdego wiersza. Również tym sposobem będzie można efektywnie utrwalić poprawną pisownię wybranego słowa.
Metoda nauki ortografii i gramatyki przez wiersze zrywa z typowym mechanicznym wkuwaniem słówek. Rymy i skojarzenia skutecznie przeciwstawiają się monotonnym i nudnym sposobom nauki.
Copyright © 2011-2012 Najlepsza strona języka polskiego
Nawet najważniejsze osoby w państwie popełniają błędy ortograficzne, jednak błędy popełniane przez polityków nigdy nie pozostają nie zauważone, natomiast są szeroko komentowane przez prasę oraz media.
Głowa państwa – Bronisław Komorowski najbardziej rażący błąd ortograficzny popełnił podczas składania wpisu w księdze kondolencyjnej w ambasadzie Japonii w Warszawie. Prezydent napisał: “Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy”. W tym zdaniu prezydent zrobił dwa błędy ortograficzne pisząc „bulu” zamiast „bólu” oraz „nadzieji” w miejsce „nadziei”. Bronisław Komorowski po nagłośnieniu zaistniałej sytuacji przeprosił za błąd popełniony w niezręcznej sytuacji oraz wypomniał błędy prezesa PiS: “Jestem skłonny bez żadnego bólu, tym razem pisanego przez “ó kreskowane”, zaprosić pana Jarosława Kaczyńskiego na “obiat”, jak on pisze przez literę “t”. Bez żadnych kłopotów może się wtedy razem pouczymy ortografii”. Prezydent kąśliwie odniósł się do błędu Kaczyńskiego, który rzekomo miał zostać popełniony podczas wpisu do księgi w pewnej restauracji, jednak w rzeczywistości błędu nie było a wyraz był napisany poprawnie.
Większości z nas doskonale znany jest przypadek pewnej znanej księgarni, w której personel zwracał się po imieniu do osób płacących za zakupy kartą. Specjaliści od public relations uważali, że działanie to wpłynie na ocieplenie relacji pomiędzy kupującym a sprzedającym, a także posłuży budowaniu przyjaznej atmosfery. Niemniej jednak ta strategia działania przyniosła zupełnie odwrotny skutek. Niektórzy klienci czuli się oburzeni, inni zdezorientowani. Firma wycofała się z takiego działania mówiąc, że nasz krąg kulturowy nie jest jeszcze przekonany do takiej formy komunikacji.
Prostym wnioskiem, którego przykładem jest powyżej opisana sytuacji, jest stwierdzenie, że w naszym kraju jedną z podstawowych zasad współżycia społecznego jest szacunek do czyjegoś imienia (a także nazwiska). Co prawda, do języka polskiego, głównie za pośrednictwem mediów docierają amerykańskiego wzorce, by wszyscy zwracali się do siebie po imieniu. W Polsce znacznie częściej spotykaną formą zwracania się do obcej osoby jest zwrot per panie Marku, pani Basiu. Szczególnie powszechne jest to zachowanie wśród pracowników obsługi klienta. Niemniej jednak przez osoby starsze zachowanie to często odbierane jest jako rażące – oczywiście chodzi o przypadki, gdy rozmówca jest nam w ogóle nieznany, a nie sytuacje prywatne.
Podobna sytuacja tyczy się używania nazwiska. W języku polskim nie powinno używać się go bezpośrednio o odniesieniu do naszego rozmówcy. Zwrotów grzecznościowych nie powinno łączyć się z nazwiskiem. Stosowanie takich połączeń jest kopiowaniem angielskiego sposobu zwracania się do rozmówcy.